BMW określa design swoich aut jako ‘zapierający dech w piersiach’ czy ‘doskonały’ i prawdę powiedziawszy do pewnego czasu rzeczywiście tak było. W momencie kiedy nastała era Bangle’a BMW straciło swój blask i ciężko było się oswoić a co dopiero polubić nowe modele. Rozgoryczenie klientów i opinii publicznej było tak duże, że facet nie wytrzymał, porzucił BMW i zaszył się gdzieś daleko do świata koncernów motoryzacyjnych. Wielu odetchnęło i upatrywało powrotu BMW na właściwe tory oraz nawiązania do wspaniałej historii. Ja również...
No i wyszło na to, że przysłowie ‘Nadzieja matką głupich’ jest w tym przypadku zasadne. Właśnie oglądam nową BMW 6 cabrio i ku memu zdziwieniu zaczynam nagle lubić projekty skrytykowanego przed chwilą Bangle’a. W nowym aucie nie widzę ani powrotu do tradycji, ani ukrytej agresywności czy eleganckiej drapieżności. Nie ma tu nic z prawdziwego BMW.
Z tyłu jest to dla mnie Infiniti. Oczywiście nie znaczy to, że nie lubię aut tej marki, wręcz przeciwnie ale BMW traci swą unikalność i upodabnia się na siłę do konkurencji. Przez to traci cechy, na które pracowało latami i które stanowiły o jej potędze i przewadze. Na szczęście oferowane są póki co tylko dwa mocne silniki: 640i – 320 koni oraz 650i o mocy 407 koni, co pozwala się łudzić, że będziemy widywać głównie tył nowego BMW 6 cabrio.
Z boku auto ma ostre linie oraz przetłoczenia, które powinny nadawać dynamizmu. No właśnie powinny... W moim przekonaniu taki zabieg nie zdaje egzaminu a auto jest jakby nadmuchane, ciężkie i brak mu przez to sportowej zwinności. Cały obraz pogarszają jeszcze lusterka, które wydają się być jak wyrzeźbione z drewna. Czy w BMW już naprawdę zapomnieli że fenomenalne lusterka z M3 w wersji e36 to też był ich produkt?
Pozostał jeszcze przód, który wygląda jakby został opracowany projektantów wozów bojowych. Masywny, toporny, sprawiający wrażenie jakby przednie zawieszenie musiało dźwigać kilka ton. Zderzakowi kompletnie brakuje polotu a wlot powietrza wygląda jak otchłań czekająca tylko aby wciągnąć emerytki, które nie zdążyły uciec przed nadjeżdżającym BMW. Brakuje jeszcze tylko lufy na masce, z której możnaby wystrzliwać rakiety w te biedne ale jakże urocze staruszki.
Może i się czepiam bo i tak wielu ludziom (szczególnie lanserom z USA) to auto się spodoba i jest to oczywiście rzecz gustu ale wątpie w to, że za 20-30 lat bedzię takim rarytasem jakim jest teraz 635Csi.
Tomasz Kruczkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz