czwartek, 5 maja 2011

Piękno przez duże P


No to teraz kolejny artykuł z cyklu powiązanie samochodów z kobietami. Oczywiście nie piszę tego tylko z własnego widzi mi się a dostałem przeciek od moich wiernych czytelników, że to całkiem fajny temat i jak to mówił ogórek – nie męczy mózgu...Aspektów jakie mogę poruszyć aby zjednoczyć czy porównać dwie miłości gatunku określanego czasami jako zwierzęcy (szczególnie jak się nie ogolą) jest wiele ale ja skupię się nad jednym, który mocno chodzi mi po głowie. Otóż to co nie pozwala mi w nocy spać, zajmuje mi uwagę podczas codziennej wytężonej pracy i pilnuje abym nigdy nie odpoczął to najnormalniej w świecie piękno i to przez duże P. Tylko gdzie tego piękna będzie więcej? I które częściej totalnie zaprząta mój umysł? I na które, my faceci, jesteśmy bardziej narażeni? Które z nich bardziej potrafi nas naciągnąć?


No właśnie można by tak sobie dywagować w nieskończoność ale skupmy sie na samej idei i sednie fenomenu, który formatuje w sekundę umysł chłopa. I oceńmy przy okazji (oczywiście będzie to tylko moja rola bo nie mamy tu Wykopowych zasad), co bardziej prowokuje zmiany w męskich mózgach. I tak pierwszy z życia przykład. Jedziesz rano do pracy, oczywiście entuzjastycznie nastawiony, dzień wcześniej nie organizowałeś imprezy i nie piłeś do rana, i widzisz przed sobą Ferrari 458 Italia a na przystanku obok piękną, porywającą niewiastę. Oczywiście niewiasta jest tak idealna, że nie w głowie jej to Ferrari i uśmiecha się tylko do Ciebie. I co wtedy robisz drogi kolego? Gapisz się na potrójny wydech, dyfuzor i emocjonujesz się tym jakby to było gdybyś ty siedział za sterem? Czy też olewasz cud włoskiej techniki i odwzajemniasz uśmiech do pięknej oczekującej na tramwaj kobitki i emocjonujesz się jakby to było gdyby....(tu przemilczę bo każdy facet wie co wtedy się myśli).

Nie myślcie za długo bo można łatwo upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wystarczy się przecież uśmiechnąć wykazując zainteresowanie i dalej gapić sie jak bawół we włoskie cudo. A jak już Ferrari sobie pojedzie (a nastąpi to wcześniej i szybciej niż myślicie) to zawróćcie podjedźcie po numer. Osądzając taki przypadek śmiem twierdzić, że piękno kreujące pokusę i podnietę jest mniej więcej na tym samym poziomie i oba obiekty nie powinny ulec naszej uwadze.


Szukając dalej zastanówmy się nad czysto hipotetyczną sytuacją, która pewnie nigdy się nikomu nie przytrafiła i marne szansę na taką w przyszłości czyli koniecznością wyboru pomiędzy samochodem a kobietą. Bo przecież nie zdarzy się nigdy sytuacją, w której facet musiałby sobie odmówić czegoś (a w szczególności zakupu samochodu) ze względu na groźbę porzucenia przez partnerkę. Ale zakładając, że jednak macie do wyboru (bo wasza luba krótko stawia sprawę i nie pozwala np. Na BMW) to co wtedy? Wyobraźcie sobie piękne BMW serii 5 w najnowszej generacji i to że was na nie stać i że możecie sobie podobierać bajerów i tak dalej. I już widzicie jak to auto do was pasuje i jak rozświetla wam każdy smutny dzień i nadaje nowego blasku w życiu. Jest pokusa prawda? No właśnie ale z drugiej strony stoi wasza miłość, z którą spędziliście juz jakiś czas i z którą snuliście plany na przyszłość, zamierzacie sie pobrać lub już to zrobiliście, która mówi, że NIE I KONIEC. Bo jej się nie podoba, bo ona do tego nie wsiądzie, bo to BMW i jeśli ją kupisz to ona odejdzie... I przyznam wam szczerze, że to mógłby być prawdziwy dylemat. No co zrobić???? 

Wujek dobra rada (którego osobę upatruję tu w sobie) powiedziałby pewnie – kieruj się brachu sercem. A rozwiązania idealnego nie ma. BMW mogą Ci zaraz ukraść, możesz się rozbić i stracisz tym samym piękną kobietę. Ale z drugiej strony patrząc to kobieta może też od Ciebie, nie wiedzieć dlaczego, nagle odejść. I wtedy zostaniesz sam jak palec z Renault Laguna i szanse na wyrwanie fajnej laski dramatycznie spadną...


Kolejna rzecz nad jaką warto byłoby się zastanowić to, o które z naszych pięknych zasobów bardziej dbamy? Czy my faceci kupujemy naszym kobietom tak często kwiaty jak odwiedzamy myjnię? Czy tak często zabieramy je na kolacje jak często tankujemy nasze maszyny? Czy za każdym razem jedziemy z nimi do lekarza jak je coś boli? Podejrzewam, że nie. Zatem reasumując nie dbamy o ich piękno w należyty sposób a nasza opiekuńczość skupia się bardziej na samochodach. Racjonale takich zachowań są proste i powinny usprawiedliwić cały męski gatunek. Jeśli nie naprawimy samochodu to czym pojedziemy po kwiaty i jak zawieziemy ukochaną do lekarza? Jeśli nie zatankujemy to już nie ma szans na to by gdzieś wyruszyć. A jechać gdzieś brudnym, nieodkurzonym samochodem? To już byłaby hańba i to największa w oczach naszej ukochanej.

Tomek Kruczkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz