niedziela, 17 kwietnia 2011

Miłość od pierwszego wejrzenia


Patrząc dziś na swoje auto uświadomiłem sobie, że już ponad sześc lat nim jeżdże ale z dnia na dzień coraz bardziej mi się podoba. Pięknie się starzeje i zyskuje w moich oczach nowy blask. Może dlatego, że jest niezawodny lub raczej niezawodna (BMW), wygodna, relatywnie mało pali (525 TDS) i można w nią sporo napakować (kombi). Dodatkowo linia E39, bo taki to model, została zaprojektowana ponadczasowo i nawet za kolejne dwadzieścia lat ciągle będzie elegancka, reprezentatywna i nie znudzi się jak fikuśne Renault Megane lub Vel Satis. Spoglądając na nią zacząłem sobie przypominać dlaczego właściwie ją kupiłem. W końcu mit jaki krążył i wydaje się, że nadal krąży w naszym kraju o bawarskiej marce sugerował, że to auto tylko dla niektórych grup społecznych do, których ja nie należę. Ale gdy zobaczyłem to auto po raz pierwszy można powiedzieć, że się ‘zakochałem’ a pokusa sprawdzenia jak jeździ się odwieczną konkurencją Mercedesa spotęgowała to uczucie. Zaryzykowałem, kupiłem i dziś się cieszę.


Oczywiście nie był to jedyny raz kiedy zaryzykowałem. Patrząc na swoje BMW i analizując szybko trafność i racjonale decyzji doszukałem się pewnych podobieństw z poszukiwaniem partnerki. Podobne uczucie, które można nazwać miłością od pierwszego wejrzenia ogarnęło mnie jeszcze na egzaminie na studia. Podczas egzaminu z matmy w ławce przede mną usiadła piękna dziewczyna, która zawładnęła moją głową na kolejne lata (w myśl ochrony danych osobowych nie podaję nazwiska). Zobaczywszy ją czułem to samo co wobec auta – będzie moja! I przez jakiś czas była ale wszystko co piękne nie trwa wiecznie. Niestety tak jak da się naprawić auto aby jeździło i cieszyło nas dłużej tak z kobietami sytuacja już się komplikuje. W pewnym momencie jest już za późno i trzeba się, brzydko mówiąc, przesiąść.

Tylko żeby to zrobić i żeby udało się to na dłużej musi być nijaka ‘chemia’ (przynajmniej są to moje odczucia). W końcu i z kobietą i z samochodem widzimy się codziennie i spędzamy wspólnie dużo czasu. Jeśli spędzasz z kimś jedną, szybką noc i wiadomo z jakich przyczyn to poranek nie jest już tak anielski tymbardziej, że mija upojenie alkoholowe nadające światu różowych kolorów. I jedyne o czym wtedy się myśli to jak najszybsze rozstanie. Podobne uczucie miałem po jednodniowej jeździe nowym Fordem Mondeo. Oczywiście z wiadomych przyczyn alkohol w tej akcji nie uczestniczył. Po przejechaniu około siedmiuset kilometrów miałem tego auta po prostu dosyć. Nie emanowało ono emocjami i nie chwytało mojego serca pomimo, iż pod względem technicznym to naprawdę dobre auto. Nie miało tego czegoś i koniec kropka, nigdy nie kupię Forda.


Ze względu na takie podejście poszukiwanie zarówno nowej partnerki jak i nowego samochodu to nie lada wyzwanie. Pomimo wielu modeli aut i jakże wielkiej mnogości przepięknych i inteligentnych kobiet trzeba się sporo naszukać. I nawet jeśli już czuje, że to może być to, okazuje się że istnieje drugie dno, które przysłania ciemną chmurą całą nadzieję i entuzjazm. W przypadku samochodu okazać się może, że jest po wypadku albo silnik już nie domaga a kobieta może mieć już kogoś lub wystarcza jej tylko flirt. Ale to nic bo nigdy się nie zrażę i nie zaprzestanę dopóki znów się nie zakocham, najlepiej od pierwszego wejrzenia.

Tomek Kruczkowski

2 komentarze:

  1. Urzeka mnie trafność Twoich porównań - aż niesamowite ze auta i kobiety może tyle łączyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. A bez kobiet i samochdow zycie faceta nie mialoby sensu :)

    OdpowiedzUsuń