Byłem ostatnio na szkoleniu, podczas którego wykorzystywano teorie Carla Gustava Junga, szwajcarskiego psychologa, który oddał się badaniom nad ludzką psychiką i jej pochodnym. Nie wiem na ile był to normalny gość no bo kto poświęci rok lub nawet kilka lat na to by jeździć pociągiem i obserwować ludzi??? Ale teorie, które opracował wydały mi się interesujące. Pomimo, iż szkolenie odnosiło się do kwestii sprzedaży produktów to opierało się na poznaniu typów osobowości jakie dominują wśród nas. I tak zapamiętałem, że można nas podzielić według czterech kolorów: niebieskiego, zielonego, żółtego oraz czerwonego. Każdy z kolorów obrazuje naszą osobowość poprzez przypisywanie specyficznych cech charakterologicznych oraz zachowań jakie podejmujemy.
Szkolenie to zapadło mi w pamięć ponieważ w jego trakcie wiedzę dotycząca mnogości cech ludzkich i możliwości wrzucenia ich do jednego wspólnego worka zacząłem odnosić do marek i modeli samochodów. I zaczęło mi się to układać w pewną całość. Ale zanim zacznę o samochodach to najpierw przedstawię wam pokrótce do kogo pasuje jaki kolor. I tak:
- czerwony – osoby nakierowane na cel (nawet po trupach), wiedzące czego chcą od siebie i od życia, nie szczypiące się z nikim, żądające konkretów i nie lubiące słuchać jak im któs nawija makaron na uszy. Osoby potrafiące rządzić i podejmujące szybkie, ryzykowne decyzje, zawsze chcą być numerem jeden. Po swojemu określę ich ‘kozakami’ bo to właśnie ten typ człowieka dominuje jeśli rozpatrzymy funkcje jakie dane osoby spełniają.
- żółty – najprościej ujmując jest to typ potocznie uznawany za artystów – dużo gadają (niekoniecznie konkretnie), lubią opowiadać o sobie i być w centrum uwagi, mające na wszystko czas i lubiące przebywać w grupach. Są to osoby przywiązujące wagę do stylu i lubią byc modne;
- zielony – taki typowy altruista, ktory chętnie każdemu pomoże i będzie sie martwił za wszystkich aż mu włosy z głowy wypadną, siebie będzie stawiał na szarym końcu i nie bedzie chciał być w centrum uwagi, nie przypisze sobie żadnych zasług, woli je oddać innym. Zielonych cieszy głównie szczęście innych;
- niebieski – podobnie jak czerwony skupiony jest również na celu ale aby go osiągnąć kieruje się innymi pobudkami, woli porównywać i sprawdzać jak inni coś robią i myślą, bardzo ważne są dla niego liczby, wykresy i słupki i to właśnie one są wyznacznikiem dla podejmowania decyzji. Decyzje zawsze są wyważone a ryzyko eliminowane praktycznie do zera. Z niebieskim nie liczmy na spontaniczność, no chyba, że sobie trochę wypije.
Zastanawiając się nad przypisaniem osób do aut i biorąc pod uwagę model Junga najbardziej oczywistym wydaje mi sie przyporządkować BMW i Ferrari do czerwonych. Pomijając już to, że kolorem firmowym Ferrari jest czerwony to marka ta chyba jak żadna inna symbolizuje zwycięstwa i wszechobecne ryzyko. Marka skierowana dla tych, którzy lubią zaszaleć a odpadające czasem boczki wnętrza nie przyprawiają ich o zawrót głowy bo spod świateł i tak odjadą jako pierwsi. Zatem nie liczą się szczegóły a tylko efekt końcowy. Ma być szybko, szybciej i najszybciej i koniec, żadnych innych pytań. Podobny efekt wśród standardowych, osobowych samochodów daje BMW a poprzez stosowanie tylnego napędu kieruje swój produkt głównie do tych, którzy lubią poczuć nutkę ryzyka na codzień. Charakter Beemek jest zdecydowanie drapieżny i bezkompromisowy. Jeśli w codziennej jeździe też chcemy być najlepsi (najszybsi), mieć frajdę z jazdy i olewamy to co ludzie powiedzą to znaczy, że mamy zadatki na właściciela BMW i istnieje prawdopodobieństwo, że Jung oceniłby nas na kolor czerwony. W garażu typowego czerwonego powinno stać M5 i 458 Italia albo jakiś starszy odpowiednik. Oczywiście niewielu stać na takie auta i to jeszcze w parze zatem zaproponuję inne, takie które idealnie pasuje do chama i wariata – mały, zwrotny, niewywrotny Lotus Elise też się nada.
Zachowując chronologię postaram się teraz poszukać aut dla grupy żółtych. To co pierwsze trafia mi do głowy to Peugeot i Renault ze swoimi wymyślnymi designami, które oklepują się po kilku latach i przestają być atrakcyjne. Są to marki podążające za lub kreaujące nawet krótkoterminową modę. Firmy te produkują auta dla tych, którzy chcą się pokazać w tłumie ale nie zostać osądzeni jako nowobogaccy lub snoby. Dla żółtych można zaadresować również inne marki czy modele a myślę tu przede wszystkim o większości SUVów (wyłączając Cayenne Turbo czy X5 w wersji M bo to potwory w sensie mocy) czy małych a drogich zabawek takich jak Mini czy choćby Abarth. Wszystkie te auta podporządkowane są jednemu – bądź widoczny na bulwarze. Nie napisałem o Citroenie bo po prostu zapomniałem. Niemniej bez obaw, jest on w tej samej grupie. Wnioskując, marki francuskie są dla ... Francuzów, bo jak się zastanowić to właśnie duża większośc z nich pasuje do obrazu żółtego człowieka w myśleniu Junga.
Kolejna grupa to zieloni. Dla mnie to grupa docelowa Mercedesa. Mercedes to taki dobry samochód, starszy brat, który zawsze służy radą i zawsze jest wtedy kiedy jest potrzebny. Pomimo iż uznawany za króla szos nie jest awangardowo stylizowany i de facto nie chce sie wyróżniać. Jego misją i celem życiowym jest dowieźć swoich pasażerów z punktu A do punku B w możliwie najwygodniejszy i najbezbieczniejszy sposób. Porównajcie na szybko E-klasę Mercedesa do BMW serii 5, obojętnie której generacji. Po pierwsze prawie nikt nie kupuje BMW na taksówkę bo przecież nie pasuje. Ile znajdziecie ścigających się Mercedesów po mieście? Żadnego, bo to nie wypada. Ilu dziadków widzieliście w BMW i młodzianów w Mercedesach? Z Mercedesem jak z zielonymi, będą robić po prostu swoje i tyle. Sława i chwała nie jest im potrzebna. Myślę, że tą samą drogą podąża Lexus aczkolwiek na miano starszego brata musi jeszcze poczekać bo mimo wszystko jego kariera w klasie premium to etap raczkujący.
I ostatni kolor jaki nam został to niebieski. Osobiście kojarzę go z zimnem i chłodem czyli ekonomiczną i racjonalną kalkulacją, w której nie ma miejsca na jakiekolwiek emocje czy szaleństwa. I tak też zapatruję się na Audi, Porsche, Volkswagena czy nawet (i tutaj mogę się narazić) Lamborghini i Bugatti. Audi na tle Mercedesa czy BMW jest często dużo lepsze biorąc pod uwagę czysto techniczne dane ale nie ma w nim tego czegoś, dodatkowego bliżej niezidentyfikowanego smaczku. Po prostu za mocno bije w ideał pod każdym względem i obawiam się, że czerwony typ człowieka pomijając całą świetność aut po jakimś czasie zacznie się najnormalniej w świecie nudzić. No bo po co wariatowi napęd Quattro, szczególnie zimą? Dla niego będzie zbyt łatwo. Z kolei niebieski typ człowieka doceni takie rozwiązanie i może ono być jednym z wielu, które przekonają go do zakupu właśnie czegoś z wyżej wymienionych marek należących do VW. Często zastanawiam się i porównuję sobie modele Porsche i Ferrari. Oprócz osiągów jakie widać głównie na papierze Porsche mnie nie przekonuje – bo nie widzę w nim lekkiego ducha szaleństwa i nutki samochodowego romantyzmu. Jest brutalnie techniczny i zimny a ja przecież jestem czerwonym typem.
Tomek Kruczkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz