poniedziałek, 5 grudnia 2011

Superauta - po co nam one?



Często zastanawiam się czy nie byłoby fajnym pomysłem napisać coś od siebie. Tak po prostu żeby podzielić się kilkoma opiniami, przeżyciami czy może ewentualnie komuś doradzić. Oczywiście nie jestem ani gwiazdą, celebrytą czy też dziennikarzem i poczytność moich tekstów można przyrównać to tytułu jednej z polskich piosenek: 'Mniej niż zero'. Ale z drugiej strony tymbardziej mnie to zachęca bo cokolwiek tu naskrobię pójdzie prawdopodobnie w niepamięć.

 

Mogę pisać wszystko co mi ślina na język przyniesie ale nie jestem ani desperatem ani wariatem i zachowałem jeszcze nieco instynktów samozachowawczych mówiących, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Wobec tego odpowiedź może być tylko jedna, napiszę coś o wdzięcznym i nudnym szczególnie dla kobitek temacie: samochodach.

Dla kobiet samochody służą głównie do rozpoznawania czy są daltonistkami podkreślając jedynie na głos kolor. Nieważne, że przejedzie akurat Pagani Zonda czy Lamborghini Aventador. Superdrogie auta w oczach kobiet mają taką samą wartość jak Dacia czy Tico, jest to wartość potwierdzenia, że odgadły jaki to kolor.

 

Mają w tym też dużo racji bo podstawową czynnością jaką auto powinno wykonywać jest przemieszczanie się z punktu A do punktu B. I co za różnica czy mamy centralnie umieszczony 650-konny silnik, który katapultuje nas do setki w 3 sekundy czy też 60 koni w małym, zwrotnym, tanim autku? Jeśli używamy auta na co dzień nie będziemy uzyskiwać żadnej przewagi mocą, wręcz odwrotnie. Niskie superauto na niskoprofilowych oponach z marnym promieniem skrętu przysporzy nam poważnym trudności w mieście. Nie przepuścimy karetki bo wjechanie na krawężnik może nas kosztować wymianę podwozia. W efekcie możemy mieć kogoś na sumieniu, do kogo przez nasz szpanerski wóz nie dotarł lekarz.

 

Superauta z zasady są bez sensu. Kosztują furę pieniędzy, utrzymanie ich to wydatek za jaki można mieć dom, nie da się nimi nic przewieźć i często się psują. Jednak jak pokazują statystyki na sprzedaż takich maszyn nie ma wpływu żaden kryzys ekonomiczny i zawsze znajdują klientów. Pewnie są najlepszą metodą dowartościowania się i najlepiej zaspokajają wewnętrzną próżność. Myślę jednak, że mają też najważniejszą cechę - najbardziej kolorową paletę barw. Spójrzcie na Lamborghini, którego już dawno nie widziałem w cywilizowanym kolorze. Same pomarańcze, żółcie czy inne odmiany fioletu lub różu.

Dlatego też podważając swą pierwszą tezę muszę stworzyć kolejną - kobiety uwielbiają superauta ponieważ tylko dzięki nim mogą zabłysnąć znajomością barw i pasują im do torebek tudzież butów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz