Po ulicach jeździ dużo różnych modeli samochodów. Każdy z nich się czymś cechuje i jest w pewnym sensie oryginalny, pomijając oczywiście auta flotowe pomalowane w jednakowym kolorze i oklejone pomarańczą lub innym plusem czy minusem. Są auta francuskie, włoskie, amerykańskie, japońskie czy inne skośnookie ale to które bezwzględnie, już od wielu lat wyróżnia się w tłumie jest niemieckie.
Od momentu kiedy pojawiło się na rynku stanowi dla wszystkich punkt odniesienia w kwestii luksusu i nowinek technicznych. Na każdą z generacji czeka z niecierpliwością cały świat aby dowiedzieć się jakie będą panować trendy w segmencie aut luksusowych a konkurencja uczy się co jeszcze musi zrobić żeby móc zagrozić trójramiennej gwieździe. Oczywiście nie chcę w ten sposób deprecjonować fenomenalnych aut takich jak BMW 7, Audi A8 czy Jaguar XJ ale jak historia pokazuje stoją one z reguły o krok za Mercedesem klasy S i ciągle się uczą.
Ciekaw też jestem czy inżynierowie którejkolwiek z konkurencyjnych marek, weźmy na przykład modnego ostatnio Lexusa, sprawdzają podobnie jak spece ze Sttutgartu zawieszenie swoich top modeli. Tam w nową S-klasę wsiada kierowca testowy, rozpędza się do 140 km/h i wyskakuje w powietrze niczym na amerykańskich pościgach. Dzięki takiemu testowi Mercedes sprawdza czy jego auto wytrzyma gdy jego właściciel będzie miał ochotę zabawić się w kaskadera.
S-klasy zanim trafią na drogi przechodzą szereg rozmaitych, czasem dziwacznych testów ale tylko po to aby klienci nigdy nie narzekali a swoje auto zmieniali tylko na nowszą wersję. I tak jeśli ktoś zaczął swoją historię od W126 to albo jeździ nim do dziś bo serce mu się kraja na myśl o sprzedaży lub ma, tudzież miał już w garażu W140, W220 lub W221. Fakt auta są w cenie mieszkań, ich serwis też kosztuje majątek ale jeśli już raz się przejedziesz takim autem to wiesz skąd bierze się cena i myślisz tylko jak zarobić tyle żeby wystarczyło Ci na eskę.
Jakiś czas temu jeździłem modelem 300SE z serii W126, który pomimo iż pod maską ma tylko 180 koni (wersja z katalizatorem) i ma już swoje lata zbiera sie lepiej niż wiele nowych potencjalnie szybszych aut i robi to z pełną dystynkcją. Chociaż w aucie tej klasy nie do końca o to chodzi a to co de facto mnie urzekło to komfort i wygoda jaką oferuję ponad 20sto letni Mercedes. Fotele są wielkie i miękkie i w połączeniu z jakością resorowania, teraz już rzadko spotykaną, sprawiają że czujemy się jakbyśmy siedzieli w luksusowym salonie a nie samochodzie jadącym po polskich, dziurawych drogach. W aucie nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy a to dzięki temu, że materiałami z jakich wykonane jest wnętrze nie są przetworzone butelki PET.
Seria W126 produkowana była od 1979 roku i co warte podkreślenia Mercedes oferował już w niej standardowo ABS, przednie tarcze hamulcowe były wentylowane a w opcji znajdowała się klimatyzacja. Co ciekawe w roku 1980 na pokładzie S-klasy premierę miała poduszka powietrzna oraz pasy bezpieczeństwa z napinaczami. Aby zdać sobie sprawę jak daleko z postępem był wtedy Mercedes wyobraźcie sobie Maluchy, Fiaty 125p i Polonezy z tamtych lat i ich ‘systemy bezpieczeństwa’ typu statyczne pasy bezpieczeństwa.
Mercedes W126 był nowatorski, bezpieczny, świetny jakościowo i ultra wygodny ale przy tym prezentował swoim wyglądem ponadczasową elegancję. Jego linia, pomimo niebagatelnych wymiarów nadwozia, nadaje mu lekkości i zwinności niespotykanej obecnie w luksusowych limuzynach. Mercedes W126 do dziś dodaje swoim właścicielom niebywałego prestiżu a jeśli masz takiego to na pewno często spotykasz się z wyrazami sympatii i gratulacjami od innych kierowców.
Seria W126 produkowana była do roku 1991 kiedy to Mercedes zaprezentował kolejną wersję klasy S - W140, która była zupełnym przeciwieństwem do swojego poprzednika. Auto było potężne, masywne i ważyło ponad 2 tony i jeśli mijałeś się nim z autobusem na lokalnej drodze to emocje były gwarantowane bo fakt, że na pobocze zjeżdża mniejszy nie był już taki oczywisty do rozstrzygnięcia.
Dla niektórych auto przyminało kredens, było zupełnie pozbawione elegancji i nazywane jest do dziś lochą. Jednak jak pokazuje czas i tym razem Mercedes był nowatorski bo jak widać po wielu latach BMW zastosowało bardzo podobny styl w modelu e65, Lexus napakował swoją serię LS oraz ku zdziwieniu całego świata nawet Jaguar w serii XJ zakończył erę lekkiego i delikatnego designu. Linia Mercedesa klasy S w wersji W140 mogła sie podobać lub nie ale w roku 1991 był on najlepiej rozwiniętym technicznie autem, zawierającym masę nowinek oraz gadżetów poprawiających zarówno bezpieczeństwo jak i komfort podróżowania. Dzięki temu nie miał konkurencji w dziedzinie wygody a z topowym sześciolitrowym V12 o mocy 408 koni gwarantował osiągi aut sportowych. Faktem jest, że w zakrętach nie radził sobie wybornie i rzeczywiście mógł przypominać trochę mebel na kołach ale fizyki w końcu nie da się oszukać. Ponad 5 metrów długości, prawie 2 szerokości i masa olbrzyma nie mogą być zwrotne niczym Ferrari F355.
Pamiętam, że jak pierwszy raz nim cofałem, w dodatku wersją przedłużoną (był to S420 L), to trochę się pogubiłem i wjechałbym przez przypadek w inne auto. Jest naprawdę wielki i jak do niego wsiadasz przytłacza Cię najpierw deska rozdzielcza z pięcioma wskaźnikami, która kończy sie na połowie szerokości auta i do tego typowa, olbrzymia mercedesowska kierownica. Jednak jak już usiądziesz to fotel swoja wygodą i wymiarami sprawia, że czujesz się jak na wielkiej amerykańskiej kanapie a luksusem bije na głowę ten z W126. Dodatkowo jest cały sterowany elektrycznie wraz z podgrzewaniem i trójstopniową pamięcia ustawień.
W Mercedesie W140 patrzysz przez przednią szybę i widzisz długą maskę zakończoną prawie na linii horyzontu z połyskującą trójramienną gwiazdą i czujesz się jak król świata. Masz wrażenie, że nic i nikt nie jest Ci w stanie zargozić i że rządzisz na drodze. Ta wersja S-klasy daje poczucie potęgi i władzy i pewnie dlatego była ulubionym autem wielu bogatych ludzi od Rosji, poprzez Europę, Emiraty Arabskie a na Stanach Zjednoczonych kończąc.
Mercedes klasy S w wersji W140 pomimo wielu swoich zalet miał też jedną dużą wadę – pochłaniał niewyobrażalnie wielkie ilości paliwa. W wersjach 420, 500 i 600 spalanie w mieście dochodziło nawet do 30 litrów na 100 kilometrów. Poprzez to Mercedes wprowadził w 1995 roku zmiany obniżając masę auta oraz stosując nowe rozwiązania w gamie silników aby organiczyć ich paliwożerność. Aczkolwiek właściciele S-klas nie narzekali, że nie stać ich na paliwo a ważniejszym czynnikiem była zbyt duża emisja spalin do środowiska. Faceliting dodatkowo nadał W140 łagodniejszego i bardziej wyrafinowanego wyglądu a w ostatnich latach produkcji w wyposażeniu pojawił sie już system ESP, lampy ksenonowe czy nawigacja satelitarna. Tak naprawdę kupując teraz Mercedesa klasy S w wersji W140 z lat 1997-1998 (można nabyć takie auto za 10 tysięcy Euro w bardzo dobrym stanie) będziemy mieli auto posiadające lepsze wyposażenie niż wiele aut oferowanych w roku 2011.
Jednak Mercedes nie mógł w nieskończoność produkować serii W140 i w roku 1998 pojawił sie następca, czyli seria W220. Auto zaprojektowane w zupełnie odmiennym stylu a swoją lekkością bardziej nawiązujące do serii W126. Oczywiście jako S-klasa naszpikowane najnowszymi rozwiązaniami technicznymi choćby takimi jak DISTRONIC (aktywny tempomat samoczynnie zmieniający prędkośc auta jeśli napotka na swojej drodze przeszkodę), ABC (asystent hamowania zwiększający siłę hamulca w awaryjnych sytuacjach), pneumatyczne zawieszenie czy wentylowane fotele z funkcja masażu, których na próżno było szukać u konkurentów.
Ta wersja S-klasy była pierwszą, w której pojawiły się silniki diesla z systemem common rail i występowały w wersjach S320 Cdi i S400 Cdi, które szybko stały sie ulubionymi modelami klientów. Wersja S400 CDI zapewniała astronomiczny moment obrotowy na poziomie 570Nm (dla porównania BMW M5 z roku 1998 w wersji e39 miało zaledwie 500Nm), który gdyby nie super zagłówki potarafiłby urwać głowę. Wyprzedzanie tym Mercem to była naprawdę błachostka i to obojętnie z jakiej prędkości wyjściowej bo 70% wartości momentu dostępna była po przekroczeniu już 1000 obrotów. Natomiast podczas podróżowania z maksymalną prędkością (250 km/h) silnik kręcił sie zaledwie na 4 tysiącach obrotów co pokazuję, że jednostka ta nie była wyżyłowana i jeśli poprawnie ją traktowano powinna służyć długowiecznie.
Porównując wnętrze serii W220 do poprzednika to stracił on trochę przestrzeni, zarówno w przednim jak i tylnym rzędzie. Na wszystkich miejscach było ciaśniej, fotele stały się mniejsze ale za to lepiej wyprofilowane i poprzez dodanie masażu i wentylacji oferowały niebotyczny komfort, którego w BMW, Audi i Jaguarze na próżno było szukać. Mercedes poprawił właściwości jezdne eski, która lepiej trzmała sie w zakrętach i stała się bardziej zwinna niz poprzednik ale i tak przez cały czas nad poczynaniami kierowcy czuwały ESP,ABC,ABS,ASR co ograniczało poniekąd samowolkę. Poprzez brak możliwości wyłączenia systemów Mercedes W220 uważany był i jest przez niektórych za auto dla powolnego 50-cio latka. Aczkolwiek jak pokazuje praktyka niewielu jest na świecie młodszych osób, które stać na zakup nowej S-klasy, zatem Mercedes idealnie trafił tym modelem w target sprzedażowy.
Wyżej opisane modele S-klasy są wielką częścią historii Mercedesa oraz całej motoryzacji, tworząc ją w znacznym stopniu. Nadawały światowy ton i wskazywały innym kierunek jak tworzyć najbardziej luksusowe auta dla najbardziej wybrednych klientów. To dlatego Mercedesy klasy S są najczęściej spotykanymi autami na londyńskiej Park Lane, gdzie aż roi sie od milionerów przebywających w tamtejszych hotelach. Również dlatego Mercedesy klasy S wożą głowy państw na całym świecie, występują w filmach jako synonim bogactwa i jeśli mowa o luksusie są pierwszym skojarzeniem dla milionów. Mercedes klasy S to prawdziwy KRÓL.
Czytałam już kiedyś o tych wyjątkowych testach w stylu kaskaderskim. Ciężko wyobrazić sobie, żeby klasyczny, zamożny przedsiębiorca dobrowolnie wyskakiwał ze swojego rozpędzonego mercedesa :D chociaż rzeczywiście, wszelkiego rodzaju testy, mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa użytkowników - są bardzo potrzebne. Stąd też ta wzrastająca popularność szkoleń flotowych, w trakcie których eco-driving, symulatory poślizgu, czy dachowania, to nie tylko doskonała rozrywka, ale i bardzo pouczające doświadczenia.
OdpowiedzUsuń50 year old Librarian Harlie Rand, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Body of War and Foreign language learning. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a Ferrari 340 MM Competition Spyder. Jej komentarz jest tutaj
OdpowiedzUsuń