poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Mercedes SLK 250 - Waleczne serce



Jak tylko zobaczyłem na pierwszych zdjęciach nowego Mercedesa SLK stwierdziłem, że będzie to jedna z większych porażek stylistycznych marki. Szczególnie przód wyglądał jakby nie do końca wiedziano jaki ma być i aby podkreślić wyraz twarzy powiększono reflektory. Ale to było tylko wrażenie podczas oglądania zdjęć a wiadomo, że i najładniejsza kobieta jeśli nie jest fotogeniczna to na zdjęciach też potrafi wyglądać strasznie. Dlatego do finalnej oceny na temat małego Merca poczekałem aż go zobaczę na żywo i się nim przejadę. 

Przyznam szczerze, że zacząłem zmieniać zdanie jak zobaczyłem najmniejszego Benza na parkingu. Wbrew wcześniejszym pozorom mały roadster zaczął nabierać kształtu w moich oczach. Biały kolor, stylizacja AMG, osiemnastocalowe koła, czerwona skóra i całkiem niezłe wyposażenie. Przednie światła nie wyglądały już tak natarczywie a wręcz dodawały wigoru małej bestii. Tył z kolei krótki ale szeroki z dwoma końcówkami wydechu, czyli jak na sportowca przystało. Wsiadanie do auta też jak do rasowego killera niczym Ferrari F355 - szeroki próg i wymagane mocne obniżenie tyłka. W środku nisko i ciasno a przednia szyba mocno nachylona, pozostawiająca niewielkie pole widzenia. 

Deska rozdzielcza jak to u Mercedesa przystało bardzo przejrzysta i funkcjonalna ale w porównaniu z limuzynami spod trójramiennej gwiazdy odznaczająca się dużo większym polotem i namiastką sportu, zachowując oczywiście jakość totalną. Okrągłe, wklejone mocno zegary oraz okrągłe wloty powietrza przypominają lata świetności Mercedesa na torach wyścigowych. Patrząc na tą deskę zapominamy o nudnych acz oddanych taksówkach, emerytach w S klasach i czujemy, że to może być auto do szaleństw. Fotel ustawiony, lusterka też zatem w drogę żeby sprawdzić czy design to tylko namiastka możliwości. No i mam pierwsze zaskoczenie. Dźwięk silnika już niestety nie nawołuje do kategorii sportowców i od razu czuć, że jest mały i ma tylko cztery cylindry....Ale nie będę przesądzał zaraz po starcie, dam mu szansę się rozkręcić, może będzie podobnie jak ze zdjęciem.

Na niskich obrotach przypomina Ferrari F40, zanim nie załączy się turbina jedzie niczym pchana taczka. Dopiero sprężarka dodaje małemu silnikowi (1,8 litra) niezłego kopa i pierwszą setkę Mercedes SLK 250 osiąga już po 6,6 sekundy. Co ważne płynnie kręci się dalej i swobodnie rozpędza małego Benza do 200km/h i powyżej. Prędkość maksymalna tej zabawki to 243km/h. Testowany SLK wyposażony był w zawieszenie sygnowane emblematem AMG a co za tym idzie perfekcyjnie trzymał się drogi. Zarówno w długich, szybko pokonywanych zakrętach jak i krótkich i wąskich wpijał się w asfalt nie przejawiając żadnej niestabilności. Jednak jeśli już kogoś poniesie i przesadzi z prędkością mały Mercedes przejawia lekką tendencję do podsterowności. Na szczęście dla fanów sportowych aut, dzięki tylnemu napędowi można tą tendencję przerodzić w nadsterowność. Jednak opcje wyłączania całej elektroniki, na tyle na ile Mercedes pozwala oraz zabaw na granicy przyczepności auta należy pozostawić wyłącznie dla wprawnych rąk. Mały Mercedes swoje potrafi i drzemią w nim sportowe ambicje.

Możliwości i charakter Mercedesa SLK 250 poddają w wątpliwość kwestię, czy jest to auto wyłącznie dla Pań. Auto jednak wymaga wprawnej ręki i potrafi rzucić tyłkiem a śliczne Panie mogą mieć problem ze swoim małym autkiem szczególnie zimą, kiedy nie zawsze elektronika broni nas od praw fizyki. Ale jeśli nie dla Pań to dla kogo jest to auto? Na pewno dla młodego i dosyć bogatego lansera, który lubi polować na długonogie obiekty płci przeciwnej na ulicach miasta. Daje maksymalnie 20 minut żeby zapełnić fotel pasażera i nie trzeba spędzać kolejnej nocy wyłącznie we własnym towarzystwie. Ale Mercedes SLK 250 w tym kolorze i z tym wyposażeniem rzuca się w oczy nie tylko młodym materialistkom. Starzy i młodzi, bogaci i mniej bogaci, wszyscy zwracają uwagę na małe, modne i przy okazji bardzo drogie autko. Egzemplarz, którym podróżowałem wart był około 250tys złotych. Jak na tak mały samochodzik z bagażnikiem mieszczącym kilka siatek i jedną większą damską torebkę to naprawdę dużo.

Oczywiście to Mercedes, to jakość, historia, klasa i tutaj koszty nie do końca mają znaczenie bo tych, których stać na takie zabawki nie interesuje ile to pali i ile kosztuje ubezpieczenie. Jednak co warto nadmienić to średnie zużycie paliwa jakie podaje Mercedes w oficjalnym katalogu (6,5litra) ma się nijak do tego jakie zaobserwowałem podczas testu (13 litrów). Jednak pomimo tego Mercedes SLK 250 daje mnóstwo frajdy z jazdy. Jest technicznie dopracowany, jakościowo bezkonkurencyjny, ma sportowe ambicje oraz możliwości kończące z mitem emeryckich Merców i do tego wygląda. Wbrew mojej pierwszej opinii wygląda świetnie, jak mały agresor szukający tylko zaczepki na ulicy, który dumnie chełpi się swoim pochodzeniem.

Tomek Kruczkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz